Trudno znaleźć osobę, która wybierając się do Wietnamu nie ma w planach odwiedzenie zatoki Ha Long Bay. Czyli jednego z 7 nowych cudów natury. Parę miesięcy przed wyjazdem oglądaliśmy sporo zdjęć z tego miejsca. Naszą uwagę często przyciągały niewielkie skalne giganty wyrastające z wody we mgle, tłumy ludzi i… śmieci. Kiedy zatem znajoma poleciła nam wyjazd na wyspę Cat Ba, która leży nad równie atrakcyjną zatoką Lan Ha Bay, nie zastanawialiśmy się długo.
Z Hanoi na Cat Ba dostaniemy się autobusem, a następnie promem. W Wietnamie, jak w żadnym innym kraju, które udało nam się do tej pory odwiedzić, kupić bilety można niemal wszędzie. A najłatwiej… w hotelu/hostelu/pensjonacie, w którym mieszkamy. Jeśli więc nie macie czasu ani ochoty szukać połączeń autobusowych w biurach podróży i porównywać cen, zapytajcie o bilet na recepcji.
Na Cat Ba zagospodarowana turystycznie jest tylko południowa część wyspy. Na południu mieszka również większość z jej 13 tys. mieszkańców. Główny kurort miasta to cofnięcie się, porównując do polskich realiów, do lat 80-tych. Nie znajdziemy tu więc luksusowych hoteli. Za to, za przyzwoity nocleg ze śniadaniem zapłacicie nawet 30 zł/2 osoby, a najecie się za 5 zł. Do tego wypożyczycie skuter za 10-15 zł na cały dzień. I najważniejsze – będziecie mieć tu święty spokój.
Dzień na lądzie
Wypożyczacie skuter i jedziecie przez wyspę. Dróg na wyspie jest niewiele, ruch samochodowy niemal żaden. Nie bójcie się więc ani że się zgubicie, ani że nie dacie rady prowadzić skuter w wietnamskim drogowym młynie. Sama jazda przez Cat Ba to przyjemność sama w sobie. Po drodze zatrzymajcie się chociaż w jednej z jaskiń na wyspie, w których podczas Wojny Vietnamskiej z powodzeniem ukrywali się komunistyczni żołnierze. Polecamy Trung Trang Cave i Hospital Cave, zwłaszcza jeśli podczas podróży po Wietnamie nie planujecie zwiedzać innych jaskiń. Jeśli jednak planujecie – możecie odpuścić te na wyspie CatBa, bo mogą być dla nas nieco rozczarowujące. Warto dojechać skuterem na północ wyspy – do terminalu promowego Ben Pha Gia Luan, bo stąd rozpościera się fajny widok na okoliczne wyspy.
Wyspa Cat Ba, to także (a może i głównie) park narodowy. Sami nie zdążyliśmy w nim być, ale jest to dość popularne i polecane miejsce na jednodniowe trekkingi. Jeszcze jednym miejscem, w które warto zajrzeć jest Fort Cannon, położony na wzgórzu. Sam fort, a raczej jego pozostałości, nie robią może dużego wrażenia, jednak jest to najlepszy punkt na wyspie, z którego możemy podziwiać panoramę południowej części zatoki Lan Ha.
Dzień na wodzie
Nie da się ukryć, że na Cat Ba większość osób przyjeżdża po to, by popływać po zatoce i zobaczyć ostańce skalne zatopione w morzu. Podobnie jak w przypadku biletów autobusowych, by zorganizować sobie taki rejs, nie musimy się dużo naszukać. Najprawdopodobniej już przy zameldowaniu dostaniemy propozycje wykupienia wycieczki. Jeśli nie, w CatBa nie brakuje miejsc, gdzie wycieczkę wykupicie. Większość rejsów oprócz pływania zapewnia wliczony w cenę obiad na pokładzie.
Czy warto popłynąć? Bardzo warto. My nie mieliśmy szczęścia do pogody, bo przez większość dnia towarzyszyła nam mgła. Jednak na szczęście i tak udało nam się ponapawać widokami, bo w drugiej części dnia się wypogodziło. Zatoka Lan Ha graniczy z Ha Long. My podczas swojego rejsu mieliśmy przez jego część okazję podziwiać po lewej stronie Lan Ha, a po prawej Ha Long i przyznajemy, że obie strony nam się równie podobały.
Podczas rejsu była także okazja do popływania kajakami (w cenie!). Większość wycieczek zatrzymuje się także na Monkey Island, której nazwa nie jest przypadkowa – naprawdę strzeżmy się na niej małp i pilnujmy swoich rzeczy! Na wyspie znajduje się także wzgórze, z którego rozpościera się piękny widok na okolicę.
By zobaczyć więcej widoków z Lan Ha Bay, Cat Ba oraz całej naszej podróży po Wietnamie, oglądnijcie nasz film z podróży: