Dolina Mozeli – winiarska dolina Luksemburga i Niemiec

autor Tygrysy Podróży
Koneserzy wina znajdą tu raj. Dolina Mozeli kojarzona jest jednoznacznie z winem i winnicami. I faktycznie, przyjeżdżając tutaj, pierwsze co przykuje nasz wzrok to strome zbocza rzeki porośnięte winoroślami. Co zobaczyć i gdzie warto skosztować luksemburskiego Cremant? Podpowiadamy!

O co chodzi z tą Mozelą?

Ma 545 km długości, biegnie przez 3 państwa – ma źródło we Francji, następnie biegnie wzdłuż granicy luksembursko-niemieckiej i wpada do Renu w mieście Koblecja. Stanowi ważny szlak żeglowny Niemiec, ale też jest jedynym rzecznym żeglownym szlakiem Luksemburga. 50km z tych 545km biegnie właśnie wzdłuż granicy Luksemburga i Niemiec. Sama Mozela kojarzy się… przede wszystkim z doliną winiarską w Niemczech i też samo pojęcie „wina mozelskie” odsyła od razu do regionu Nadrenia-Palatynat w Niemczech i do genialnego Rieslinga z tych okolic. Ale Mozela to też winiarska wizytówka mniej docenianego Luksemburga.

Luksemburskie wino

Luksemburska dolina Mozeli to 1295 hektarów zboczy porośniętych winoroślami. Jak na tak mały kraj, jak Luksemburg, jest to relatywnie sporo. Działa tu 65 przedsiębiorstw parających się produkcją wina. 90% produkcji stanowią wina białe, a wśród nich jest 8 ich gatunków. Oprócz popularnego Rieslinga, znajdziemy tu także Pinot gris, Pinot blanc czy Chardonnay.

Remich – luksemburska stolica wina i Cremant

Gatunków win jest wiele, ale zdecydowanie  flagowym winem luksemburskiej doliny Mozeli jest Cremant. To białe musujące orzeźwiające wino stanowi wizytówkę tego regionu i na pewno luksemburskiego winiarstwa. Cremant de Luxembourg oficjalnie uznano za gatunek w 1991, ale od tego czasu bardzo zyskało na popularności. Co roku produkuje się tutaj aż 3 miliony buletek tego wina! Miejsc, gdzie można go spróbować jest wiele. Region obfituje w ilość winiarni, także takich, które są otwarte na turystów i organizują wine tasting i oprowadzanie do winnicy.

My udaliśmy się do chyba najsłynniejszej, nie tylko w Remich, ale też w tym całym przygranicznym regionie – winiarni St Martin. Są to jedyne tu piwnice, gdzie leżakowanie i butelkowanie odbywa się w miejscu… wydrążonym w skale. W sezonie wysokim wycieczki organizowane są codziennie, oprowadzanie odbywa się w kilku językach. W sezonie lipiec-sierpień warto zarezerwować miejsce, ponieważ winiarnia ta jest niezwykle popularna. Samo oprowadzanie po St Martin trwa niecałą godzinę. Podczas zwiedzania wysłuchamy historii samej winnicy, ale też szczegółów produkcji wina. Na koniec zostaniemy poczęstowani lampką Cremont, aczkolwiek dla koneserów wina jest szansa (za dodatkową opłatą) spróbowania większej ilości gatunków. Bilet wstępu w najtańszej wersji kosztuje 6,80 EUR, więcej szczegółów tutaj. My wyszliśmy z St Martin z trzema butelkami trunku. Jedna z nich została zutylizowana jeszcze tego samego wieczoru na luksemburskim kempingu 😉

Remich to również piękne widoki i klimatyczna miejscowość

W Remich warto przespacerować się nabrzeżem. Stąd też odpływa bardzo dużo statków wycieczkowych, więc można rozpatrzeć taką atrakcję. Remich to też miejsce, które tętni życiem w niedzielne popołudnia, bo wydaje się być popularną destynacją dla samych Luksemburczyków na rodzinne obiady. Knajp tu sporo, większość ciągnie się wzdłuż rzeki.

W Remich można wsiąść na jeden ze statków wycieczkowych, by pozwiedzać okolicę od strony wody

W okolicy Remich znaleźliśmy też najpiękniejsze widoki porośniętych winoroślami wzgórz. My byliśmy w tej okolicy w lipcu, kiedy pola przykuwały oko intensywną zielenią. Fanom nie tylko fotografii, ale też cieszenia oka ładnymi panoramami, polecamy wypatrywanie dobrych kadrów. My zatrzymywaliśmy się w samym Remich i jego pobliżu kilka razy, by porobić zdjęcia. Rekomendujemy odjechać też od rzeki i pobłądzić między domostwami na okolicznych wzgórzach.

Oprócz Remich wzdłuż granicy z Niemcami znajdziemy szereg innych miejscowości, również dość mocno z przemysłem winiarskim wiązanych. Na północy tego niewielkiego regionu leży Grevenmacher, do którego również zaglądają koneserzy wina, a na samym południu… znane wszystkim, przynajmniej z nazwy, Schengen.

Schengen – gdzie to w ogóle jest?

Są miasta, które kojarzą się jednoznacznie. Schengen jest jednym z nich. To tutaj. Jak tu przyjechaliśmy zrozumieliśmy dlaczego podjęto decyzję, żeby właśnie tu traktat znoszący kontrole na granicach podpisać. Traktat podpisano w 1985 r. na statku Princesse Marie-Astrid, na którym zresztą do dziś odbywają się do dziś rejsy wycieczkowe. Sama miejscowość zlokalizowana jest na trójstyku Francji, Niemiec i Luksemburga i o dziwo, w tym Luksemburgu leży… (czy tylko ja myślałam przez długi czas wcześniej, że Schengen leży w Belgii?;-) ). Zatem symbolika trójstyku, a do tego piękne otoczenie i dobre wino… czy można znaleźć lepsze miejsce na podpisywanie tak ważnych międzynarodowych traktatów? 🙂

W samym Schengen znajduje się też małe muzeum o tematyce europejskiej. Wstęp do muzeum jest darmowy. Można w nim m.in. zobaczyć przegląd strojów strażników granicznych w różnych europejskich państwach czy w multimedialnej prezentacji sprawdzić swoją wiedzę o Europie. Warto zaglądnąć, a po wizycie tam przejść się wzdłuż brzegu Mozeli.

Przed Muzeum Europejskim w Schengen

A po stronie niemieckiej…

…jest zdecydowanie więcej i samych miejscowości winiarskich i skojarzeń z Mozelą. My z wielką mocą polecamy zatrzymać się, chociaż przejazdem, w jednej z najpopularniejszych miejscowości regionu – w Cochem.

Cochem – miejscowość z Klimatem przez wielkie K

Pewnie byśmy tu nie trafili gdybyśmy naszego roadtripa po Beneluxie zaczęli od Holandii. A że zaczęliśmy od Luksemburga, w którym wiedziałam już wcześniej, że wina się napijemy, śledziłam podczas drogi mapę Niemiec. I zobaczyłam Cochem, przy którym w atlasie oznaczone były atrakcje turystyczne. Stwierdziliśmy, że nie szkodzi nam zjechać z autostrady chociaż na chwilę.

To, że mamy do czynienia z DOLINĄ Mozeli przekonaliśmy się dość szybko, bo zaraz po zjeździe z autostrady zaczęliśmy jechać w dół… i to kilkanaście kilometrów. Kiedy na horyzoncie zobaczyliśmy rzekę, dość szybko się przekonaliśmy, że może i my o Cochem wcześniej nie słyszeliśmy, ale wiele osób słyszało. W lipcu miejscowość była bardzo zatłoczona i też nie było szans, byśmy zaparkowali w ścisłym centrum. Na szczęście niemieckie zorganizowanie ruchu, dość szybko pozwoliło nam odnaleźć parking, mieszczący setki samochodów.

Co w tym Cochem takiego wyjątkowego?

Mają rzekę, mają porośnięte wzgórza winoroślami. Ale mają też przepiękną zabudowę w tej miejscowości. A na dodatek zamek na wzgórzu.

Ten zamek to Reichsburg. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z początku XII wieku, przez wieki popadł w ruinę, do momentu sprzedaży w 1868 roku, kiedy to zaczął ponownie być odbudowywany w stylu gotyckim. Od lat 70. XX wieku zamek jest w posiadaniu gminy Cochem. Zamek można zwiedzać, oprowadzanie jest w kilku językach, w niektóre dni odbywają się tutaj także wieczory rycerskie.

Warto się przejść wzdłuż brzegu Mozeli po obu jej stronach, żeby przyjrzeć się zabudowaniach wzdłuż rzeki. Warto też pospacerować sobie po centrum tego miasteczka. Bardzo duża część zabudowań pochodzi z XVIII i XIX wieku, ale są takie które pamiętają wiek XVI.

W centrum Cochem

Zaplecze turystyczne Cochem posiada ogromne. Zresztą widać to po ilości… Holendrów. Co najmniej co druga tablica rejestracyjna pochodzi z NL, holenderski można usłyszeć na ulicach. To znak, że okolica Chochem sprzyja kempingowaniu, które tak Holenderzy uwielbiają. W Cochem jest sporo tras rowerowych, można popływać kajakiem, statkiem, a dla mniej aktywnych – po prostu usiąść w jednej z klimatycznych knajpek.

Cochem – widok na miasto oraz górujący nad nim zamek Reichsburg

Bardzo krótko – jak się przemieszczać i gdzie spać?

Na koniec krótka notka praktyczna. Niestety nie wyobrażamy sobie zwiedzania tej okolicy nie posiadając samochodu. Luksemburg niedawno wprowadził darmową komunikację miejską, ale by w pełni odkryć okolice Mozeli, warto być niezależnym. Do tego polecamy zabrać ze sobą rowery, ogólnie cały Beneluks sprzyja turystyce rowerowej, a Cochem też reklamuje się jako miasto przyjazne fanom dwóch kół. Jeśli chodzi o budżetowe noclegi, to my polecamy… kempingi i namiot. W tym wpisie opisujemy sprawdzone przez nas kempingi na terenie Beneluksu.

Winnice w okolicy Remich

You may also like

4 komentarze

toexplore 13 kwietnia, 2020 - 4:14 pm

Zawsze chciałem odwiedzić taką piwnicę pełną beczek z winem…

Odpowiedź
Tygrysy Podróży 16 kwietnia, 2020 - 8:46 am

Polecamy zrobić to chociaż raz! 🙂

Odpowiedź
FUKO 15 kwietnia, 2020 - 10:23 am

Jak patrzy się na takie zdjęcia, to człowiek natychmiast chce się pakować i wyruszać w podróż 🙂 Pozdrawiamy!

Odpowiedź
Tygrysy Podróży 16 kwietnia, 2020 - 8:46 am

Prawda! Również pozdrawiamy 🙂

Odpowiedź

Zostaw komentarz